Ma za zadanie zmywać makijaż, nawet wodoodporny i choć to robi, muszę zbyt długo pocierać oko. Trzeba się przy nim nagimnastykować i to skreśla go z listy używanych przeze mnie kosmetyków. Miałam szybsze w działaniu płyny micelarne. Nie powoduje szczypania oczu, za co duży plus. Jego cena nie jest wygórowana, zapłaciłam za niego kilkanaście złotych. Mogłabym wykorzystać go do końca, ale wolę wypuścić go w świat, bo mam swoich ulubieńców, a ten stoi już jakiś czas smętnie i nie chcę żeby się zmarnował.
Kolejny zmywacz makijażu, który tym razem idzie na straty. Niestety po jego aplikacji odczuwam bardzo nieprzyjemne pieczenie. Moje oczy i tak już maltretowane pracą przy komputerze, nie potrzebują dodatkowego cierpienia. Co prawda płyn Nivea zmywa ładnie makijaż, nawet ten wodoodporny, ale to go nie obroni.
Natura Siberica odżywka i szampon, seria objętość i blask
Szamponu nie ma na zdjęciach, bo zawiozłam go do chłopaka, będę go tam używać. Co prawda nie mogę powiedzieć, że ten kosmetyk do mycia włosów jest zły, bo nie spotkało mnie po nim nic nieprzyjemnego, ale jak to się mówi, szału nie robi. Objętości nie zauważyłam. Blask? Może troszkę, ale za mało, na produkt, który reklamuje dane hasło. I choć od szamponu powinnam wymagać tego, żeby mył, osobiście wolę takie z dodatkowymi funkcjami, po których włosy wyglądają ładnie. Ten niestety nie poprawia wyglądu włosów i jeśli nie nałożymy odżywki, kosmyki mogą wyglądać na niedopieszczone. Odżywka jest przeciętna. Zmiękcza, dodaje odrobinę połysku i wygładza. I tyle. Nic specjalnego, zapach też nie trafia w mój gust, taki leśno-żywiczny.
Pierre Rene kryjący podkład
O nim słyszałam dużo dobrego, dlatego kiedy Natura ogłosiła 40% rabatu na kosmetyki do makijażu, zdecydowałam się go kupić. Dobry podkład za niewielkie pieniądze to marzenie. Niestety zawiodłam się ogromnie. Może i ten podkład kryje, tego mu nie odmówię, ale robi to jak szpachla. Mam wrażenie, że tapeta zaraz odpadnie, chociaż nie przesadziłam z ilością. Po prostu ten produkt nie wygląda na twarzy dobrze. Jest zbyt widoczny, a osobiście szukam takiego podkładu, który wyglądałby jak druga skóra.
Alter Medica żel aloesowy
Choć zostało w tubce już niewiele tego żelu, w cale nie oznacza, że mi się podobał. Żeby się nie zmarnował najczęściej mieszałam go z glinkami. Wtedy maseczki miały fajniejszą konsystencję i nie zasychały tak szybko, zwłaszcza, gdy dodałam jeszcze kroplę jakiegoś oleju. Kupiłam go w aptece. Kosztował około 25 złotych. Wydajny nie był, a i w składzie znalazłam niemile widzianych gości. Porównując jego działanie, do mojego ukochanego żelu aloesowego Skin79, mogę tylko powiedzieć, że do Skin79 mu daleko, prawie tak jak na księżyc, jeśli chodzi o nawilżenie i ukojenie.
Natura Siberica pianka do mycia twarzy
Kolejny produkt rosyjskiej marki. Ma przyjemny, cytrusowy zapach. Konsystencja jest tępa i może zabrzmi to dziwnie, ale sucha w odczuciu, natomiast bez problemu można użyć jej do czyszczenia twarzy. Nie podrażnia, a nawet troszkę łagodzi. Dobrze czyści. Dużych minusów tego kosmetyku nie zauważyłam. Po prostu nie wyróżniła się ta pianka na tle innych specyfików. Nie pobiła moich ulubieńców i nie zauważyłam żadnej cechy, która wywołałaby do niej słabość.
Makeup Revolution paleta korektorów
Potrzebna mi była i wciąż jest, dobra paleta korektorów, bo ta nie spisała się najlepiej. Po pierwsze są w niej tylko dwa odcienie, które nie wpadają w pomarańcz i jako tako pasują do mojej karnacji. Po drugie i najważniejsze właściwości kryjące są niewystarczające. Korektory nie dają rady ukryć większych niedoskonałości. Nałożone na większy obszar nie tworzą spójnej warstwy, widać prześwity. Na ręce nałożyłam bardzo grubą warstwę korektora, żeby pokazać kolor, a nie właściwości. Na twarzy taka ilość nie byłaby dobrym pomysłem.
Makeup Revolution Iconic Pro 2
Paleta cieni do powiek. Gdy ją zobaczyłam w sklepie, pomyślałam, że za niewielkie pieniądze można kupić kolory, które naprawdę się przydadzą. Tu się nie myliłam, bo odcienie są piękne. Na zdjęciu możecie zobaczyć, że prezentują się świetnie. Jednak co innego swatch'e, a co innego nałożenie na powiekę. Na mojej powiece po niedługim czasie, te cienie tracą "życie". Przypomnę, że mam problem z nadmiernym wydzielaniem sebum i od cieni wymagam lepszej trwałości i trzymania koloru. Niestety nawet po nałożeniu na bazę nie uzyskuję na dłużej pożądanego nasycenia koloru. Widziałam wiele pozytywnych recenzji tej palety, ale u mnie się ona nie sprawdziła. Poza tym konsystencja cieni jest nieco tępa, za czym nie przepadam, bo praca jest wtedy żmudniejsza.
Tusz do rzęs L'Oreal Million Lashes Extra Black
Nie radzi sobie z podkręceniem moich rzęs, ani nie podtrzymuje skrętu zalotki. Czerń ma ładną, ale po kilku godzinach, drobinki tuszu opadają na dolną powiekę. Szczoteczka ładnie rozczesuje rzęsy. Kupiłam, ponieważ tusze L'Oreal są chwalone w blogosferze, ale kolejny raz przekonałam się o tym, że nawet najbardziej zachwalane kosmetyki, nie u każdego dobrze sobie radzą. Efekt jaki uzyskuje po nałożeniu tego tuszu po prostu mi nie odpowiada. Na dodatek był dosyć drogi.
To już wszystkie produkty o których chciałam wam opowiedzieć. Ciekawi mnie, czy znacie te produkty i jak u was się spisały. Mam nadzieję, że napiszecie o tym w komentarzach.
Miałam ten podkład. Dla mnie bardzo smuży i nieprzyjemne pachnie. Ba, nadal go mam i nie mogę zużyć.
OdpowiedzUsuńWiększość to hity blogosfery. Szkoda, że się nie zakochałaś w tych kosmetykach.
OdpowiedzUsuńMam jedną paletę mur i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że aż tyle rzeczy się u Ciebie nie sprawdziło.
OdpowiedzUsuńKurcze a wszyscy polecają ten kryjący podkład z Pierre Rene - dobrze, że napisałaś, że nie jest dobry bo bym bubla kupiła.
OdpowiedzUsuńJa już od dłuższego czasu podchodzę z rezerwą do zachwytów, bo najczęściej te "bestsellery" u mnie się nie spisują. Być może mam inną skórę czy inne potrzeby niż większość ludzi :)
UsuńMam jedynie Skin Balance, ale to jest taki podkład po który sięgam rzadko. Zazwyczaj są to wieczorne wyjścia, bo jest ciężki i to trzeba mu przyznać ;)
OdpowiedzUsuńPodkład Pierre Rene na mnie też nie wywarł dobrego wrażenia. Po prostu za ciężki, zbyt toporny w wykończeniu. Może jakby go nałożyć jakąś fajną gąbeczką dałby lepszy efekt... Nie wiem, ale już go nie kupię :)
OdpowiedzUsuńNakładałam go pędzlem, Beauty Blenderem, palcami... Chciałam dać mu szansę, bo szukałam na niego sposobu. Niestety nie chciał współpracować.
UsuńZ Nivea to dziwa sprawa, gdy był w starym opakowaniu, był świetny, teraz tez mnie bardzo po nim szczypią oczy.
OdpowiedzUsuńMoże zmienili skład. Wcześniej nie używałam płynów Nivea, więc nie wiem. Ale oczy szczypią za bardzo i nie będę cierpieć.
UsuńPodkładu Pierre Rene również nie polubiłam ;/
OdpowiedzUsuńJeszcze na żaden z tych produktów nie trafiłam :) tzn. trafić może trafiłam, ale na żaden z nich się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej szkoda Nivea bo kocham ich produkty. :<
OdpowiedzUsuńżadnego produktu nie znam osobiście ;) trochę zdziwiło mnie, że nie sprawdziła się paleta cieni :D
OdpowiedzUsuńCienie nie są dobrej jakości :(
UsuńA mnie paletka MUR bardzo się podoba. Śliczne kolory.
OdpowiedzUsuńsłyszałam właśnie dobre opinie o podkładzie Pierre Rene i tuszu Loreal, ale widzę, że nie każdy kosmetyk jest dla każdego, więc lepiej nie podążać ślepo za czyjąś opinią :)
OdpowiedzUsuńPaleta korektorow ma całkiem dobrą kolorystykę
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :) Za mało odcieni, które nie wpadają w pomarańczowy kolor :)
UsuńTEn tusz do rzęs też nie przypadł mi do gustu :(
OdpowiedzUsuńTez miałam ten płyn do demakijażu i jak dla mnie też nie jest dobry :)
OdpowiedzUsuńChyba większość z Twoich rozczarowań to hity blogosfery :D ale ja nie znam żadnego z nich.
OdpowiedzUsuńMillion Lashes posiadam, ale pierwszą (złotą) wersję, którą uwielbiam, oraz So Couture którą kocham...
OdpowiedzUsuńZ tym jeszcze nie miałam styczności.
Ale masz rację, nie każdemu będzie on odpowiadał :)
Pozdrawiam
Płyn do demakijażu z Bourjois chodził mi po głowie, ale zatem odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńlubię produkty natura siberica i sprawdzają sie u mnie dobrze, natomiast na makeup revolution mam ochotę już od dawna cos wypróbować. pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie miałam okazji testować. Szkoda, że tak dużo produktów nie spełniło Twoich oczekiwań
OdpowiedzUsuńOoo, pierwszy raz słyszę o Revolution w takim tonie. Zawsze , tak jak mówiłaś raczej wypowiadają się dziewczyny o nim pozytywnie :o Ale co do korektorów to się tego spodziewałam :p
OdpowiedzUsuń________________
miksologia-urodowa.blogspot.com :)
Nie miałam nic z Twojej listy. Pierwszy raz czytam o niepochlebnej opinii na temat MUR ;)
OdpowiedzUsuńJestem zdziwiona, że ta paleta nie sprawdziła się. Bo nie miałam jej osobiście, ale czytałam naprawdę dobre recenzje na jej temat ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
Fajnie, że masz sposób na ten podkład. U mnie nakładanie gąbeczką niestety nie pomaga :(
OdpowiedzUsuńSkin Balance to trudny podkład, ale jeśli znajdzie się na niego sposób, to potem jest już z górki;) On nie lubi się z wieloma kremami, które rozwarstwiają jego silikonową formułę. Na lekkich kremach jest rewelacja. Zużyłam 2 butelki i uważam, że to jeden z lepszych podkładów drogeryjnych. Gdyby nie fakt, że mam chyba 7 czy 8 podkładów, to z chęcią bym go przygarnęła, bo na mojej mieszanej cerze był niewidoczny, do tego zakrył wszystko w 100%:).
OdpowiedzUsuńW sumie nie używam ciężkich kremów, bo moja skóra uwielbia się zapychać. Wypróbowałam Skin Balance na różne sposoby, nawet na żel aloesowy i nie chciał współpracować. Na krem, który lubię najbardziej lub właśnie żel aloesowy nakładam mój silikonowy BB i on trzyma się ładnie. Aż nie do wiary, że mamy tak odmienne zdanie :)
UsuńŻadnego z tych produktów nigdy nie miałam, ale też często mi się zdarza, że produkty ogólnie chwalone dla mnie okazują się być niestety bublami.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego kosmetyku. Miałam w planach kupić kryjący podkład Pierre Rene, ale widzę że nie warto w niego inwestować.
OdpowiedzUsuń:*
Dobrze, że nie zdecydowałam się na kupno żadnego :D
OdpowiedzUsuń