sobota, 19 listopada 2016

Beauty Hacks. Porady dotyczące przetłuszczającej się cery i nie tylko.

Dziś przedstawię kilka pomysłów, ułatwiających czy też poprawiających życie. Chociaż niektóre tego typu odkrycia wydają się nam mianem wyjątkowego olśnienia, to gdyby poszukać w internecie, okazałoby się pewnie, że pierwsi nie byliśmy. Niemniej jednak nie zamierzam szukać podobnych zaleceń w sieci, po prostu nacieszę się tym, że sama doszłam do niektórych wniosków. Podkreślam, że nie wszystkich, ale na przykład wątek o zmianach wynika tylko z mojej refleksji. Cóż, co by nie było, stwierdzam, że zawsze również dobrze przypomnieć warte uwagi wskazówki, bo być może, natłok wiedzy sprawił, że o nich zapomnieliśmy... Albo wciąż nie doceniamy ich znaczenia. Osobiście, już kilka razy udało mi się przyswoić informację i nie zrobić z niej pożytku, do czasu, w którym udało mi się jej baczniej przyjrzeć i zachwycić nią. Zachęcam do lektury.


1. Używanie do wybierania preparatów, szpatułki, najlepiej takie z tworzywa sztucznego, bo są wielorazowego użytku i nie wiążą się z niszczeniem drzew. Jest to bardzo ważny krok, zwłaszcza, gdy lubimy kosmetyki naturalne. Chociaż aplikację jakiegokolwiek smarowidła, poprzedzało u mnie mycie dłoni, to i tak spostrzegłam, że mazidła traciły swoje cechy. Odkąd używam szpatułek, naprawdę widzę, że kosmetyki trzymają fason o wiele dłużej, dzięki czemu lepiej o mnie dbają.

2. Ostatnio wzięłam pod lupę swoją pielęgnację. Osiągnęłam już dużą poprawę, odkąd zaczęłam toczyć wojnę z niedoskonałościami. Zdarzało się jednak małe come back niechcianym pryszczom, co zmusiło mnie do przemyśleń. Punktem wyjścia był problem mojej skóry, czyli skłonność do przetłuszczania. W niejednym źródle doszukałam się informacji, że skóra tłusta jest cerą wrażliwą, z uruchomionym, rozszalałym mechanizmem obronnym. W pewnym momencie zapaliła mi się przysłowiowa żarówka. A co jeśli to częste zmiany kosmetyków, stresują moją skórę? Jako blogerka, każdego miesiąca potrafiłam nakładać kilka nowości. Od razu, bez przyzwyczajania małymi kroczkami do specyfiku. Po dłuższym okresie, śmiało stwierdzam, że widzę ziarnko prawdy w nowym schemacie myślenia. Moja cera się uspokoiła, a nawet zauważyłam poprawę, w związku z wydzielaniem sebum. Służy mi wierność ulubionym produktom. Gdyby jednak zamarzyła mi się zmiana, nowe mazidła, będę wprowadzać powoli. Tak jak zaleca sławny lekarz gwiazd. Odnalazłam ostatnio w jego książce potwierdzenie własnych domysłów.

3. Puszek zamiast pędzla. O wiele lepiej "wprasowuje" puder w twarz, dzięki czemu nasz makijaż jest trwalszy. Wiem, że to nic nowego, ale ostatnio coraz mocniej doceniłam te urocze narzędzia. Polecam spróbować, jeśli jeszcze nie mieliście okazji.

4. Są skóry, którym konsystencja kremu nie odpowiada. Podnoszę łapkę w górę, bo jakakolwiek treściwsza formuła, powoduje u mnie, na przykład niedoskonałości w okolicy skrzydełek nosa. Pogoda natomiast coraz mniej będzie liczyć się z moim upodobaniem do żelowych konsystencji. Co zrobić, żeby z tej sytuacji wyjść obronną ręką? Ja do swoich ulubionych wodniaków, dodaję malutką kropelkę lekkiego oleju. Wszystko mieszam w zagłębieniu dłoni i nakładam na twarz. Co to daje? Leciutka warstwa oleju, zabezpieczy wodę przed niską temperaturą. Natomiast ilość cięższej formuły, można dzięki temu ograniczyć do minimum.


5. Uwielbiam wypróbowywać nowe kosmetyki... I mam przez to problem z ich nadmierną ilością. Co prawda osiągnęłam już poprawę, bo wprowadzam coraz więcej ograniczeń... Ale wciąż pamiętam czasy kiedy miałam dziesięć szamponów, tyle samo odżywek, a produktów do nakładania na twarz tyle, że brakowało mi miejsca w pielęgnacji, bo nie nałożę przecież wszystkiego. Jak się uporać z nadmiarem, skoro to jest ładne, to daje również śliczny efekt, a tamto z kolei jest podobne, ale nie identyczne, a kto wie, jaki makijaż wykonam następnego dnia i co mi będzie lepiej pasować? A potem kilka kosmetyków idzie w ruch codziennie, a reszta od święta. U mnie kompletnie nie sprawdziło się wyjęcie pudełka i segregacja, bo szkoda mi było większości produktów. Najlepiej, moim zadaniem, włączyć program typu WordPad, a potem wypisać perełki. Co nie znajdzie się na tej liście, oddajemy lub sprzedajemy, bo jeśli o tym nie pamiętamy, to w cale nie jest takie potrzebne.

6. Rozgrzanie na opuszkach palców kosmetyku przed aplikacją, nie jest niczym skomplikowanym. Natomiast ułatwia wchłanianie preparatu, a na dodatek zmniejsza ryzyko nałożenia zbyt dużej ilości. Jestem zwolenniczką nieobciążania skóry, bo jak to się mówi, co za dużo, to niezdrowo. Wymieniony sposób sprawdza się u mnie świetnie. Wpływa również na makijaż bo odpowiednia ilość, na przykład serum, nie powoduje ważenia się podkładu.

I to już wszystkie Beauty Hacks, które chciałam wymienić w tym poście. Mam nadzieję, że w komentarzach podzielicie się swoimi sposobami ulepszającymi lub ułatwiającymi staranie się o piękny wygląd.


Udostępnij ten wpis

4 komentarze :

  1. Thank you for interesting ideas!
    I`m following ur blog with a great pleasure via GFC and Google+
    Please join me
    Sunny Eri: beauty experience

    OdpowiedzUsuń
  2. Przydało by mi się zastosować kilka z tych life hacków, bo borykam się z tłustą cerą. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, więcej szczegółów na moim blogu. Mam nadzieję, że weźmiesz udział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak... ograniczenie ilości kosmetyków do codziennej pielęgnacji jest trudne, gdy na rynku jest tyle nowości.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja akurat mierzę się z suchą cerą :p

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.