sobota, 1 czerwca 2013

Prezentacja podkładów LIVING NATURE i LAVERA Trednd sensitiv

Cześć!

Niedawno zaczęłam poszukiwanie dobrego, naturalnego podkładu. Po czasie "odtruwania" cery, kiedy to radziłam sobie bez pomocy kosmetyków do makijażu, nadszedł taki czas, że wreszcie mogę sobie pozwolić na make up. Niektórzy pewnie pomyślą, że przecież naturalne kosmetyki do makijażu nie szkodzą, jednak osobiście jestem zdania, że skóra w złej kondycji potrzebuje wolności i minimum obciążenia. Co prawda nie doszłam do stanu perfekcji, ale poprawa kondycji jest dla mnie widoczna i wyczuwalna. Jednak nie o tym dziś mowa. W celu znalezienia dobrego podkładu przeszukiwałam internet i z żalem cierpiałam na niedosyt informacji. Przy ostatnich zakupach w eko sklepie internetowym poprosiłam o próbki dwóch podkładów w konkretnych odcieniach, które najbardziej pasowały do mojego koloru skóry. Niestety podzielam zdanie dziewczyn, które narzekały na brak odpowiednio żółtych kolorów. Living Nature grzeszy pomarańczą, a Lavera różem.




Podkład Lavera Trend Sensitiv / Foundation Lavera Trend Sensitiv...

Urzeka... Zapachem kwiatu pomarańczy. Cudownie pachnie i ten zapach długo utrzymuje się po nałożeniu. Dla mnie to zaleta. Kosmetyk jest przeznaczony dla wszystkich typów skór. Myślę, że najlepszy okaże się dla skóry mieszanej z przewagą w kierunku suchej. Podkład nawilża, ale daje też efekt delikatnego matu, który w potyczce ze słońcem (dłuższe oddziaływanie) niestety przegrywa na mojej skórze mieszanej z przewagą tłustej. Nie podrażnia, niesie dla skóry ulgę. Należy go nakładać szybko i ostrożnie ponieważ może np. brzydko osiąść na brwiach. Podkreślił tylko niektóre suche skórki, większość zostawił w spokoju. Nie jest dobrym pomysłem nałożenie go w dosyć dużej porcji, bo może się zrolować. Nie jest kosmetykiem kryjącym w dużym stopniu, ale ujednolica kolor skóry nie tworząc maski. Ubolewam nad kiepską gamą kolorów, żaden z dostępnych mi nie pasuje, mój standard, czyli Ivory, kość słoniowa, wpada w róż, porcelain (może w zimę będzie bardziej dopasowany) jest zbyt jasny, a reszta zbyt ciemna. Cena ok. 49 zł. Na skórze odcień Ivory.



Podkład Living Nature / Foundation Living Nature...

Największym jego plusem jest natychmiastowe zmatowienie skóry. Mat pozostaje na dłużej niż w przypadku Lavery, ale płacimy za to mniej estetycznym wyglądem twarzy. Skóra wygląda na przesuszoną, twarz jest bardziej "płaska". Ponadto produkt trudno rozsmarować, trzeba to zrobić szybko, a podkład nie ma poślizgu. Aplikacja na krem niewiele pomaga, zauważyłam, że ten podkład nie lubi konkurencji i nałożony parę minut po kremie Pat&Rub postępuje jak pękający lakier. Zapach ledwo wyczuwalny, neutralny. Podkład nie podrażnia, ale skóra wrażliwa nie polubi wcierania tego kosmetyku, bo ta czynność musi być solidnie wykonana. Kosmetyk sprawia, że faktura twarzy jest wyrazista, co uwidacznia np. rozszerzone pory. Całkiem dobrze natomiast radzi sobie ze skórkami, nie podkreśla ich. Również i w tym przypadku nie podobają mi się odcienie. Po obejrzeniu podkładów na skórze stwierdzam: są za ciemne i zbyt pomarańczowe. Wczoraj wieczorem zawitał do mnie mój facet i po chwili powiedział: opaliłaś sobie twarz. Eh, urocza męska niewiedza co też kobieta może ze sobą zrobić. Niemniej jednak różnica jest zauważalna i ja nie skuszę się na ten podkład. Kosztuje ok 123 zł i jak dla mnie jakość nie odpowiada cenie. Na skórze odcień Pure sand.

Chociaż na zdjęciu ładniej prezentuje się podkład Living Nature, to jeśli będę miała wybrać, to kupię Laverę, ponieważ moja skóra bardziej ją polubiła. Laverę o wiele łatwiej nanieść na twarz i nie trzeba jej tak mocno wcierać, co moje wrażliwe policzki docenią.



Udostępnij ten wpis

1 komentarz :

  1. Zapraszam na rozdanie u mnie :)
    http://daquerreblog.blogspot.com/2013/06/drugie-rozdanie.html

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.